*** Różnie sny nam służą ***

 

Dobrze czy źle, różnie sny nam służą,

ktoś snów nie pamięta, na szczęście, bo źle wróżą,

lecz ja cały czas śnię o moich podróżach…

 

Zamknę tylko oczy i już lecę,

pakuję się i zarzucam na ramię plecak,

jestem po chwili w Paryżu lub w Wenecji…

 

W labiryncie uliczek się gubię,

nad morzem jestem czy w górach, zależy co lubię,

czy na Mont Blanc, czy w Zanzibarze na plaży…

 

Czuję powiew wiatru… a może kołdra mi spadła?

Świat w snach jest piękny i marzę o cudzie,

żeby tylko budzik mnie nie obudził…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Pomnik w Berlinie Pomordowanych Żydów ***

 

Odwiedziłam w centrum Berlina pomnik Pomordowanych Żydów -
ponad dwa tysiąca przytłaczających płyt bez nazwisk wzdłuż chodnika…
Pamięć o nich nas ostrzega, przemawia liczbą ofiar w głębi ciszy,
ale ludzie mają krótką pamięć, nie chcą wcale tego słyszeć… 

A ja słyszę między płytami szepty utraconych imion i dusz…
Zapowiadają zagładę… wciąż wisi nad nami i będzie tuż tuż…
Dusze patrzą bezradniez góry... opadają im martwe ręce…
Nikt niczego się nie nauczył... Czemu cierpią niewinne serca?

Być może ktoś tu wśród nas wie czy tam na wszechwiedzącym niebie -
Ile jeszcze dziesiątek milionów ofiar Światu będzie potrzeba,
żeby zostawić chore ambicje, chęć wojen, zapędy władcze
i zatrzymać kolejne Holokausty raz na zawsze…

PS.
Wiersz dotyczy Pomnika Pomordowanych Żydów Europy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Pomordowanych_%C5%BByd%C3%B3w_Europy

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Jeszcze nie byłam w Budapeszcie ***

 

Na płótnie ulicznej artystki powstaje

obraz, co mnie zatrzymał na chwilę…

Wiem, że podobny już gdzieś, kiedyś widziałam,

most nad Dunajem to mi przypomina…

 

Most łańcuchowy, chyba Széchenyiego,

łączący Budy i Pesztu strony

i lwy czuwające przy krańcach jego,

malarka dodaje już pędzlem osoby…

 

„Czy Pani by też chciała być na obrazie?..”

Spojrzała artystka na mnie wreszcie…

„Nie, dziękuję… — w myślach przeniosłam się w czasie… —

nie miałam okazji być w Budapeszcie…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Rozważania w Dolinie Królów ***

 

W Dolinie Królów, gdzie już zmęczone zachodzące

słońce w spokoju za grobowcami się chowało,

mogłam tylko przypuszczać, że patrząc z góry

pewnie tutaj niejedno w swoim życiu widziało…

Wędrując po drodze wzdłuż Nilu do Doliny Królów

zataczając nad bezkresem pustyni koło

widziało i Luxorską Świątynię z kolosem Ramzesa

i dumne bliźniacze posągi Memnona…

 

Było świadkiem życia, pożegnania, wojen trzydziestu

dynastii faraonów i gdy urosła

poza Doliną niejedna piramida oraz jedna z siedmiu

cudów Świata piramida Cheopsa…

I to same słońce z Egiptu tylko bardzo smutne

pewnie było również w Bemianie, gdzie bestialsko

na jego oczach przez talibów zniszczono największe

na świecie posągi Buddy w Afganistanie…

 

Ilu jeszcze zabytków wojny zniszczą? A co gdyby

istniał przysłowiowy topór wojenny na Świecie,

a mam wrażenie, że jest i cały czas krąży z rąk

do rąk zabijając niewinnych ludzi i dzieci…

To może by w końcu ktoś wpadł na to, żeby pod

ziemią w jednym z takich sarkofagów z kamienia

zakopać topór wojenny tego Świata, ale tak, żeby

na wsze czasy zatrzymać wojny kolejne…

 

I trzymać w tajemnicy, w którym z dziesiątek

grobowców jest, choć wiem, że skowronkiem rozeszłyby się wieści,

ale myślę, że jednak tutaj dla takiego topora

niezgody byłoby idealne miejsce…

A najlepiej w grobowcu Tutenchamona, gdzie może

dopaść klątwa… chociaż… tacy nie mają strachu,

którzy wzniecają wojny, nie boją się niczego,

nie wierzą w zabobony… nawet piorun ich nie trafi…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Otwarcie sezonu wyścigów konnych ***

 

Na Partynicach już otwarcie sezonu.

Wróciły do nas z wiosną wyścigi konne.

W mieście koni przy padoku są tłumy —

czekają, gdy ogłoszą „bomba w górę!”

 

Pierwsza gonitwa, cóż to za atrakcja,

rozegrała się w skokach niezwykła akcja —

z siedmiu koni miał wygrać jeden z najlepszych

i ostatni z rankingu został pierwszym…

 

Część z nich nie dopuszczono — wiadomość smutna,

jeszcze dwóch nie wykonało skoków próbnych,

reszta po drodze, a to pech, się wywróciła,

tylko jeden do mety dotarł szczęśliwie…

 

Losy koni też mogą być przewrotne,

zmierzały do celu, a efekt był odwrotny,

bo szczęście ma swoje zasady i kryteria

i życie nasze czasem jest jak loteria…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Jednak czasem tam wracam ***

 

Odkąd stamtąd wyjechałam nigdy nie tęskniłam za tym miejscem,

tylko za rodzicami, lecz z tamtych czasów i moim rodzeństwem.

Kiedy ostatnio przyszła tu zima i mieliśmy sporo śniegu

wracałam nieraz myślami do mojego miejsca rodzinnego…

 

Tam, gdzie podczas śnieżyc nasz dom się chował pod kopułą puchatą

i tunelami białymi docierało się do każdej chaty…

Mimo siarczystego mrozu bawiliśmy się na dworze do rumieńców,

potem przy piecu chichocząc ogrzewaliśmy zmarznięte ręce.

 

Latem tęsknię za niebem rozległym po horyzont, bez chmur, błękitnym…

Takie same przezroczyste niebo widziałam tylko w Egipcie.

A w nocy można było go objąć wzrokiem dosłownie całe,

wszystkie gwiazdy są wtedy twoje, w zasięgu ręki jak w planetarium…

 

Odkąd wyjechałam z kraju wielkiego nieba z bezkresem stepów

tęskniłam tylko za bliskimi, nigdy za tym miejscem odległym.

Jednak czasem tam wracam, szukam beztroski czy zimowej magii?

A może powrót do czasów dzieciństwa jest spóźnioną nostalgią?

-----------------------

PS. 

na zdjęciach Północny Kazachstan, Syberia

Natalia Korzeniowska

©Copyright Natalia Korzeniowska

*** Muchas gracias ***

 

Jakie sny się śniły Gaudiemu,

że wymyślił takie arcydzieła?..

Ażurowe, do niebios, kosmiczne,

liczne nietuzinkowe wieżyczki

Katedry Sagrady Familii,

falujące fasady Casa Mili,

Casa Batllo z owalnym balkonem,

tonącego w mozaice domu…

 

Jak z bajki… Świat fantasy z kolumnami

w parku Guell i smoczymi schodami

z Salamandrą, balustradą, co wabi

ludzi ornamentami piór pawich…

 

Chciałabym powiedzieć Gaudiemu —

Muchas gracias za wszystkie arcydzieła!

Nie tylko ja pochylam przed nim głowę,

każdy gość dziękuje mu i Barcelona!

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Konwaliowe Święto 1 maja ***

 

„La Fête du Muguet” we Francji - w całym kraju

konwaliowe szaleństwo pierwszego maja…

Bukiety płyną wszędzie — do zakochanych,

do przyjaciół, bukiet konwalii dla mamy…

 

Obdarowują się konwaliami nawzajem…

Życzą sobie szczęścia, bo tak się zdaje,

że ten kwiat je przynosi i na stolikach

w restauracjach konwalii bukieciki

z dzwoneczkami, które zapachem rozświetlają

twarze każdego. Tylko koleżanka w tym maju

była smutna, bo przyjaciółkę pożegnała,

i konwaliowej karteczki z Francji  nie dostała…

 

PS.

"La Fête du Muguet" w języku francuskim oznacza "Dzień Konwalii"

 

------------------------------

Natalia Korzeniowska 

*** Jeszcze do Ciebie wrócę ***

 

Skradłeś me serce.

Niespodziewanie zostałeś w mojej pamięci na zawsze. Sięgam tam co jakiś czas i przekładam kolorowe kartki wspomnień. Obrazy jak z romantycznych widokówek ze zmysłowym zapachem lawendy…

Jesteś tam taki dostojny, przystojny, patrzysz na mnie z góry, lecz ciepło. Nasze pierwsze spotkanie wróży kolejne… Jestem wpatrzona w Ciebie i wzruszona, że mogę być przy Tobie.

Pamiętam każdą chwilę spędzoną razem, nasze spacery zawiłymi uliczkami, gdzie wchodząc na najwyższy schodek myślałam, że chociaż przez chwilę zobaczę w pełni twoje piękno.

Twoje objęcia są gorące i tylko czas od czasu mistral nadchodzi z wybrzeża Adriatyku i ochładza moje wrażenia lekkim muśnięciem. Nie wiem czy też zostałam w twojej pamięci, czy jestem tylko małym skrzacikiem, który jak tysiące innych turystów błąka się po twoich murach.

Skradłeś mi mój spokój, Dubrowniku, więc nie mam wyboru i jeszcze do Ciebie wrócę…

---------------------

Natalia Korzeniowska

*** Dubrownik ***

 

Mówią, że jesteś perełką Adriatyku…

Tak, Stari Grad, jesteś z góry w otoczce z błękitu…

Widok — jakbym trzymała to miasto na dłoni…

Tak Święty Błażej swój trzyma kochany Dubrownik,

gdzie brama Pila turystów serdecznie zaprasza

na mury lub spacer ulicą Stradun najstarszą…

Tam studnia Onofria wita spragnionych gości

i rycerz Rolando na placu strzeże wolności…

 

Mury obronne nareszcie nie muszą się bronić,

tylko na wzgórzu Srd są ślady po wojnie,

lecz mewy krążą w tym miejscu w spokoju… wiernie,

a białe stateczki na morzu są jak z papieru…

 

Schodki, schodeczki, zaułki nie tylko na murach,

Stary Dubrownik ze schodów składa się głównie…

Wiesz, w Dubrowniku można się nawet zakochać,

jeśli dasz radę te wszystkie stopnie pokonać…

 

PS.

Czas szybko minął i podróż dobiegła końca…

Przywiozłam ze sobą wspomnienia i trochę słońca,

lecz nie mam za moim oknem już Dubrownika…

Może ktoś ukradł go lub jak ulotny sen zniknął…

----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Kapadocja ***

 

Pod nogami czuję powietrze,

unoszę się balonem sto pierwszym

nad tobą, Kapadocjo, balon mnie unosi

i czym wyżej tym mniej lęku wysokości…

 

Mnie otulasz swoim pięknem, nie mam strachu,

księżycowe widoki z lotu ptaka —

skalne grzyby w kapeluszach i kopce,

lecą setki balonów w stronę słońca…

 

Zdjęć nie robię tym razem, łapię chwile…

Pełne garście mam wrażeń, podziwiam —

miasto Zelve, Róż, Miłości doliny…

Mnie zabrałaś w bajkową krainę…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Pamukkale ***

 

Gdy zdarza mi się słyszeć, że Świat ponury, szary,

wnet sobie przypominam tarasy Pamukkale,

bielutkie skałki w kształcie chmurek bawełnianych,

błękitem napełnione po skraje brzegów same…

 

Gdzie wody lazurowe me omywały nogi,

że mogłam być w tym miejscu, tam dziękowałam Bogu…

Stąpały moje stopy kiedyś po trawie z rosą,

lecz nigdy nie stąpały tak jak po chmurach boso…

 

Wrażenie miałam takie, że biel czystością swoją

prowadzi mnie do nieba, które to miejsce chroni…

I znowu dziękowałam za podróż boską, piękną

i liczę, że na górze planują mi kolejną…

----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Tęcza ***

 

W Alpach późną jesienią w hotelu na śniadaniu przy oknie

podziwialiśmy z grupą z wycieczki przepiękne widoki —

szczyty w Alpach i te domki górskie, bajeczne, drewniane,

kiedy znikąd się wzięła tęcza na niebie namalowana…

 

Co prawda kolory miała zgaszone czy trochę wyblakłe,

może we wrześniu brakuję na niebie akwarelowej farby,

lecz wiem, że to cud, gdy ukaże się łuk na obłokach…

Wszyscy stali przy oknie i nie mogli oderwać wzroku…

 

Tak, to cud, bo kiedy wszyscy na tęcze patrzyli przez okno

obudziło się w każdym z nas dziecko schowane głęboko…

Twarze pełne uśmiechów, blask w oczach,

jak w dzieciństwie dawniej…

Każdy stał się sobą, nareszcie niczego nie musiał udawać…

 

Zachwyt minął i wszyscy wrócili dokończyć swoje śniadanie,

uśmiechy na twarzach, wciąż, jeszcze były namalowane…

Po chwili wróciła powaga, ale każdy będzie wdzięczny,

gdy znów zaskoczy i obudzi w nas dziecko kolejna tęcza…

 

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Wenecja ***

 

Plac San Marco... rejs po Grande kanale,

przedsmak karnawału na wystawie,

w gondolach kołyszą się marzenia,

labirynty ulic chcą zrobić wrażenie…

 

Pomarańcze w lampkach z Aperol Spritz’em,

czarują urokiem wodne ulice,

Rialto trzyma pocałunki w dyskrecji,

nie zapomnę Cię, piękna Wenecjo...

-----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Nekrolog po włosku ***

 

Wychodząc z kościoła we Włoszech nekrolog moją uwagę przykuł…

Nigdy nie spotkałam podobnego, był jak dla mnie niezwykły…

Napisano w kolorze smutno czarnym — wiek, imię, nazwisko, data…

Obok z kolorowego zdjęcia patrzył na mnie uśmiechnięty dziadek…

 

Z innego nekrologu patrzyła Pani w kolorowej sukience,

w oczach miała dobroć, uśmiech i przy Pani siedział przemiły piesek…

Dość często jest tak, że nie znamy wszystkich po imieniu czy nazwisku,

ale się mijamy i mówimy „Dzień dobry” lub mieszkamy blisko…

 

Ktoś sobie przypomni tego pieska, który za Panią wszędzie latał

lub Pana, znali go w okolicy, nie rozstawał się z rowerem latem…

Niby to jest takie proste, dodać zdjęcie kolorowe

i już wiesz za kogo się pomodlić i pożegnać dobrym słowem…

------------------------------

Natalia Korzeniowska

*** Paryż w dwóch obliczach ***

 

Wieża Eiffla patrzyła na deszczowy Paryż rano

i nieustannie szukała swoje odbicie lustrzane…

W ogrodach Tuileries zajrzała dyskretnie do fontann,

przy Trocadero robił jej zdjęcie mężczyzna młody…

 

Pewnie krople deszczu zakłócają obraz jej wdzięku,

ale zachwyt turystów mówił, że i tak jest piękna…

A jeśli poczekać, gdy się umówi ze wschodem słońca

zmieni się z nierozłącznym Paryżem na czarującą

z muzyką z kawiarenek ustawionych wzdłuż Sekwany

będzie podziwiać miasto i ludzi pijących kawę

przy stolikach, zauroczonych romantycznym klimatem,

a Paryż ubierze na tą okazję złotą szatę…

 

Został w moich wspomnieniach mój Paryż w tych dwóch obliczach,

płynący w promieniach słońca lub szary, melancholiczny…

Może jeszcze wrócę, nic nie jest przesądzone do końca,

i zobaczę deszczowy Paryż lub o wschodzie słońca…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

 

link do zdjęcia:

https://pl.freepik.com/premium-zdjecie/wieza-eiffla-o-wschodzie-slonca-od-fontann-trocadero-w-paryzu-francja_18723177.htm

*** Don”t leave me… Nie zostawiaj mnie… ***

 

Witając mnie Londyn zaskoczył pogodą,

Big Ben królował w słońcu, skrzył złotem,

w promieniach porannych z radosnym obliczem

i lśniły czerwienią telefoniczne

budki, busy i skrzynki na listy,

zdobiąc miasto nad brzegiem Tamizy…

Wyznałam dyskretnie mu — byłoby mile

posłuchać deszczowej muzyki w Londynie…

 

Wnet Londyn miasto przykrył nad ranem

utkaną z mlecznej mgły dla mnie firaną,

taką widziałam podczas spacerów

w wiktoriańskich oknach nieraz…

I na pożegnanie zamówił mi deszcze…

Londyn namawiał mnie zostać jeszcze,

w strugach deszczu słyszałam jak cicho brzmi —

«don’t leave me, don’t leave me…»

----------------------

Natalia Korzeniowska

*** Mój Kraków ***

 

Gdy zapytasz, Kochanie, któregoś dnia —

jaki Kraków mi został w pamięci?

Dla mnie Kraków, Kochanie, to Ty i ja

wędrujący po mieście wszędzie…

 

Sukiennice, co gubią w tłumie nas

i nie dbamy, żeby znalazły…

Wiedzą, że tu jesteśmy nie pierwszy raz,

z przyjemnością gubimy się czasem…

 

Mój Kraków, Kochanie, to Ty i ja

na Wawelu, przy smoku czy murach…

Zakochani wciąż, choć już tyle lat

ręka w rękę, lecz z głową w chmurach…

 

A w południe patrząc z góry na nas

hejnalista i hejnał mariacki

nam dyskretnie wyślą muzyczny znak,

że jeszcze nie pora nam wracać...

 

Mój Kraków, Kochanie, to Ty i ja

na Plantach… przy Barbakanie,

gdzie kolorowych obrazów szlak

tajemniczo uwodzi przy bramie…

 

A wieczorem, gdy zgaśnie słońca blask

nam przyglądać się Kraków będzie…

Wie, że dla nas Kraków to Ty i ja —

właśnie taki mi został w pamięci…

----------------------

Natalia Korzeniowska

PS.

autor zdjęcia: Wojtek Kaczówka

https://www.se.pl/krakow/obrazy-przy-bramie-florianskiej-aa-H6L4-4Dyn-nC68.html

*** Santorini ***

 

Chcąc połączyć z niebem tą cudną wyspę w każdym jej mieście

wymalowano domki na kolor biały i na niebieski.

Daszki, okna, drzwi i nawet kot drewniany są błękitne,

a biel domków, balustrad, schodów na wzgórzu nieba dotyka.

 

Żeby podkreślić pędzlem jeszcze bardziej kolory jasne,

są dookoła - lazur morza i plaże z czarnym piaskiem.

Panuje tu moda na stroje, które mogą oczyścić

błękitem i bielą twoją zmęczoną duszę i myśli.

 

A pod błękitem kapliczek kryje się niebywała siła

modlitw za tych co na morzu i wrócą co by nie było …

Ze smutkiem i żalem fale nucą, że to wszystko minie,

a ja wiem, że wspomnień mi nikt nie zabierze o Santorini…

-----------------------

Natalia Korzeniowska

ZAPISZ SIĘ

Sprawdź nas:

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.